niedziela, 30 września 2012

Proszowa (Gräflich Kunzendorf)

Wieś Proszowa (Gräflich Kunzendorf) metrykę ma nie byle jaką - pierwszy raz notowana (jako Cunzdorf) w 1211 roku!

Istnieje legenda, jakoby na wznoszącej się nad Proszową Urwistej - dzisiaj zamienionej w kamieniołom bazaltu  - stał kiedyś gród/zamek, ale jak dotąd nie znaleziono na to żadnych dowodów...





sobota, 29 września 2012

Przecznica (Querbach)





środa, 19 września 2012

Sweet Dreams (Arachnophilia)






... (The Blue-Haired Goat)


Z cyklu Portrety izerskie / from the Izerian Portraits series: Pan Andrzej


Pan Andrzej jest moim sąsiadem i jednym z najznakomitszych grzybiarzów w okolicy - często gęsto znajduję tylko obierki po nim, ma bowiem ten zwyczaj, że zdobyczne prawdziele kozikiem ucina, co ma tę zaletę, że nie tkwi człowiek w błędzie, iżby jakieś miejsce jego wyłącznem było...

Udało mi się go raz czy drugi w lesie na grzybobraniu obaczyć, co wielką naukę daje, ma jednak tę zdolność, że w mgnieniu oka znika, co, jak wiadomo, jest oznaką wielkich mistrzów.

czwartek, 13 września 2012

Karolina Matyjaszkowicz: "Czarty Polskie"

Dzięki uprzejmości artystki, Karoliny Matyjaszkowicz, mamy przyjemność i zaszczyt zaprezentować jej fascynujące prace z cyklu "Czarty polskie"...


Czarcicha Sabina [Czarcicha Czorna zwana Sabiną wraz ze Zmierzchnicami]
akryl, płyta, sygn. dat. p.d.
125 x 82 cm


Czarcicha Mikoszka
akryl, płyta
sygn. dat. p.d.
124 x 90 cm



Diabeł zwany Koronkowy [Diabeł Koronkowy i świta: Jaroszki - Bliźniaki - Toplica i Wietrznica]
akryl, płyta
sygn. dat. p.d. 
124 x 80 cm




Kusy Jasio
akryl, płyta
sygn. dat. p.d.
125 x 80 cm


  
Dąb Bartek i Wróżbiarki
akryl, płyta
sygn. dat. p.d.
125 x 119 cm



Boruta [Boruta oraz jego wierny kompan Psotnik]
akryl, płyta
sygn. dat. p.d.
124 x 80 cm





Bezdomny Dytko
akryl na płycie
sygn. dat. p.d.
65 x 65 cm


Dusiołek
technika mieszana, płyta
sygn. dat. p.d.
103 x 85 cm


Karolina Matyjaszkowicz urodziła się w 1980 roku w Łowiczu.

W 2008r. ukończyła Wydział Tkaniny i Ubioru (ASP im. W. Strzemińskiego), kierunek studiów i specjalność wzornictwo, projektowanie tkaniny.

Praca dyplomowa: “Czy to Łódź”, cykl tkanin inspirowanych pejzażem zurbanizowanym (Pracownia Druku Na Tkaninie pod kierunkiem prof. K. Jaguczańskej - Śliwińskiej).

Aneks: Pracownia malarstwa pod kierunkiem prof. J. Zduniewskiego 

Praca pisemna “T-shirt. Kult, Ideologia, Sztuka” pod kierunkiem prof. K. Czajkowskiej.




Artystka zgodziła się odpowiedzieć na kilka naszych pytań:

Jak doszłaś do studiowania w Łodzi?

Szłam przez kilka ulic z liceum plastycznego w Łodzi, zajęło mi to dwa lata, ale jakoś udało się trafić  

Jaka sztuka/artyści cię inspirują?

W każdym przejawie twórczości potrafię dostrzec coś motywującego i inspirującego. Sam akt twórczy już jest bardzo istotny. Ważna jest magia dzieła, nastrój jaki wokół siebie roztacza. Cenię prace, które w jakiś sposób ukazują wspólny mianownik między mną a jego twórcą, ale równie mocno cenię sobie te dzieła, których twórcy zaskakują mnie, pokazują coś, co jest dla mnie nowe. Takie prace potrafią być niezłym bodźcem do działania. Jest masę malarzy, których cenię, fascynuje mnie fenomen Grupy Janowskiej i w ogóle prymitywisto-okultyści. W ostatnim czasie zauroczyło mnie malarstwo Małgorzaty Wielek-Mandreli. Bardzo istotna jest dla mnie muzyka. Ona potrafi dawać nieskończoną ilość inspiracji i pchać do działania. Bardzo lubię neofolk np. Current 93, cenię industrial i takie zespoły jak choćby: Coil, Psychic TV, czy Einsturzende Neubauten. Bardzo lubię ambient, muzykę elektroniczną, krautrock, oj jest tego całe mnóstwo. To dla mnie temat rzeka. Sama ostatnio zabrałam się za nagrywanie. 

Skąd pomysł "Czartów"...?

Nie mogłoby ich nie być! Od najmłodszych lat kochałam wszelkie bajki, baśnie, czy legendy o przeróżnych nadprzyrodzonych stworach i mocach. Moją najukochańszą książką z dzieciństwa była "Uśmiechnij się bajko" Ireny Kwintowej. Są to mazurskie i warmińskie bajki, których bohaterem jest Kłobuk. Kłobuki to takie licha, które żyją w lasach i kniejach. Trzeba dodać, że są bardzo psotliwe. No i oczywiście dwie sztandarowe sztuki teatru telewizji, również miały swój ogromny wkład w moje "Czarty": "Igraszki z diabłem" w reżyserii Tadeusza Lisa, oraz "Zapomniany diabeł" tego samego reżysera. Czarty to nieodzowna część naszego polskiego folkloru. Dlatego, swoimi obrazami chciałam mieć skromny, malutki wkład w to, by pamięć o naszej rodzimej kulturze ludowej, przetrwała jak najdłużej. Niektóre z tych Czartów mają dłuższą historię, niż się to wydaje. Ich pochodzenie ma początek w mitologii słowiańskiej (swoją drogą od lat zastanawiam się dlaczego nie uczą naszej rodzimej mitologii w szkołach, przecież jest taka bogata i niezwykła). Gorąco polecam książki "Stworze i Zdusze" Czesława Białczyńskiego oraz "Wielką Księgę Demonów polskich" Państwa Podgórskich. 

Czy miałaś doświadczenia psychodeliczne?

No jasne! I mam za każdym razem, jak słucham swoich ulubionych kapel, Legendary Pink Dots oraz Pink Floyd. Samo słowo pink wywołuje we mnie stany z lekka psychodeliczne.

Kto jest twoim mistrzem?

Raczej nie mam takowego. Ale gdybym miała, to byłby ktoś pomiędzy Tomaszem Beksińskim, Fridą Kahlo, Davidem Bowie i Tadeuszem Łomnickim. 

Jak określiłabyś swój związek z naturą?

Swój związek z naturą określam jako ścisły i nierozerwalny.

Ostatnio przeczytana książka?

Jestem w trakcie czytania "Poniedziałek zaczyna się w sobotę" braci Strugackich. A przed Strugackimi "Inne światy" Artura Machena. 


Bardzo dziękujemy za rozmowę!

wtorek, 11 września 2012

Time of the Boletus

Perhaps the sweetest thing in life for a mushroom picker is to have your own 'sure-scoring spot' for boleti, a place where you know from experience that they grow and can be found.

The worst thing, perhaps, is to find recently cut mushroom trunks there, indicating that it is not only you who knows the place and there is competition... 

Fortunately, there is obviously some magic involved, for how else could you explain the fact that seconds later you pick in the same spot beautiful, sturdy, healthy ceps? Did they grow after someone had cut the others, or did the rival somehow miss them? For now at least, this remains a mystery...