Potem zrozumiałem, że cała ta kraina ma bardzo silny, organiczny, chtoniczny wręcz, związek z ziemią - ale nie w sensie nizinnym, to znaczy rolnictwa - ale górnictwa. Od tysięcy lat wydobywa się tutaj przeróżne bogactwa naturalne:
Według H. Quiringa (A. Grodzicki, 1976) pierwszymi poszukiwaczami złota i innych cennych minerałów, w tym kamieni szlachetnych, byli na Śląsku Kreteńczycy już 2000 lat p.n.e., a w okresie późniejszym Celtowie (IV-III w. p.n.e.), którzy mieli działać m.in. w okolicach Karpacza.
[Michał Sachanbiński, Kamienie szlachetne i ozdobne Śląska, Ossolineum, Wrocław 1980]
Świadomość, że pod nogam mam nie tylko po prostu Matkę Ziemię (jak na wschodzie), ale gęstwę najprzeróżniejszych minerałów, działa na wyobraźnię - i w jakiś sposób wyjaśnia odwieczną ekscentryczność tej krainy, skomplikowanie jej historii, nagromadzenie narracji, jakie tu znajdziemy. Według Sachanbińskiego na Śląsku występują m.in. następujące kamienie szlachetne i ozdobne:
- korund i jego barwne odmiany (rubin i szafir)
- beryl i jego barwne odmiany (akwamaryn, szmaragd, chryzoberyl)
- turmalin
- granaty
- spinel
- kryształ górski
- ametyst
- cytryn
- kwarc różowy
- kwarc igiełkowaty i awenturyn
- kwarc mleczny
- topaz
- cyrkon
- kordieryt
- andaluzyt
- staurolit
- oliwin (chryzolit)
- dysten (cyjanit)
- epidot
- diopsyd
- tytanit (sfen)
- izeryn
- sfaleryt
- smitsonit
- fluoryt
- hematyt
- piryt i markasyt
- chalcedony i opale
- chryzopraz ("najsłynniejszy z polskich kamieni szlachetnych")
- agaty
- karneol i sard
- opal mleczny i czarny
- turkus
- nefryt
- skalenie (kamień księżycowy, amazonit, labrador)
- granit pismowy (kamień hebrajski)
- jaspisy i lidyty
- skrzemieniałe drewno
- bursztyn
- malachit i azuryt
- serpentynity
- granulity
- diabazy
- gabra
- barwne granitoidy
- granity karkonoskie
- granity strzegomskie
- sjenity śląskie
- barwne marmury i kalcyt
- gips i alabaster
- perły (niegdyś)
Imponująca lista, nieprawdaż?
Rycie w ziemi, schodzenie w jej głąb, zagłębianie się w ciemną czeluść po to, by wydobywać barwy i światło, to najprawdziwiej mistyczna działalność, o której mieszkańcy nizin wiedzą niewiele...
Jakiś udział w tym wszystkim ma też zapewne fakt, że legendarny pierwszy górnik w pobliskich Kowarach nazywał się Wawrzyniec Anioł, Laurentius Angelus.
Dlatego dzisiaj zupełnie inaczej patrzę na górników, górnictwo i węgiel, a industrialno-podziemny etos Śląska wydaje mi się co najmniej równie nośny jak rolnicza, drewniano-pszeniczna narracja centralnej Polski.
Co oczywiście nie oznacza, że popieram rozwój współczesnego kopalnictwa, zwłaszcza na terenach przyrodniczo cennych...
Co oczywiście nie oznacza, że popieram rozwój współczesnego kopalnictwa, zwłaszcza na terenach przyrodniczo cennych...
A na koniec ilustracja wczorajszego wpisu o deszczowym styczniu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz