sobota, 15 stycznia 2011

Sól ziemi czarnej czyli Lux Subterraneum

O tym, że trudno jest rozumieć Śląsk nie mieszkając tu, przekonałem się sam. Na początku, na przykład, uważałem za oczywistość palenie wyłącznie drewnem i dopiero z czasem pojąłem, że, paradoksalnie, z ekologicznego punktu widzenia większy sens ma tu używanie węgla - bo jest po prostu o wiele łatwiej dostępny niż na wschodzie, podczas gdy o drewno o wiele trudniej.

Potem zrozumiałem, że cała ta kraina ma bardzo silny, organiczny, chtoniczny wręcz, związek z ziemią - ale nie w sensie nizinnym, to znaczy rolnictwa - ale górnictwa. Od tysięcy lat wydobywa się tutaj przeróżne bogactwa naturalne:

Według H. Quiringa (A. Grodzicki, 1976) pierwszymi poszukiwaczami złota i innych cennych minerałów, w tym kamieni szlachetnych, byli na Śląsku Kreteńczycy już 2000 lat p.n.e., a w okresie późniejszym Celtowie (IV-III w. p.n.e.), którzy mieli działać m.in. w okolicach Karpacza. 
[Michał Sachanbiński, Kamienie szlachetne i ozdobne Śląska, Ossolineum, Wrocław 1980]

Świadomość, że pod nogam mam nie tylko po prostu Matkę Ziemię (jak na wschodzie), ale gęstwę najprzeróżniejszych minerałów, działa na wyobraźnię - i w jakiś sposób wyjaśnia odwieczną ekscentryczność tej krainy, skomplikowanie jej historii, nagromadzenie narracji, jakie tu znajdziemy. Według Sachanbińskiego na Śląsku występują m.in. następujące kamienie szlachetne i ozdobne:

- korund i jego barwne odmiany (rubin i szafir)
- beryl i jego barwne odmiany (akwamaryn, szmaragd, chryzoberyl)
- turmalin
- granaty
- spinel
- kryształ górski
- ametyst
- cytryn
- kwarc różowy
- kwarc igiełkowaty i awenturyn
- kwarc mleczny
- topaz
- cyrkon
- kordieryt
- andaluzyt
- staurolit
- oliwin (chryzolit)
- dysten (cyjanit)
- epidot
- diopsyd
- tytanit (sfen)
- izeryn
- sfaleryt
- smitsonit
- fluoryt
- hematyt
- piryt i markasyt
- chalcedony i opale
- chryzopraz ("najsłynniejszy z polskich kamieni szlachetnych")
- agaty
- karneol i sard
- opal mleczny i czarny
- turkus
- nefryt
- skalenie (kamień księżycowy, amazonit, labrador)
- granit pismowy (kamień hebrajski)
- jaspisy i lidyty
- skrzemieniałe drewno
- bursztyn
- malachit i azuryt
- serpentynity
- granulity
- diabazy
- gabra
- barwne granitoidy
- granity karkonoskie
- granity strzegomskie
- sjenity śląskie
- barwne marmury i kalcyt
- gips i alabaster
- perły (niegdyś)

Imponująca lista, nieprawdaż?

Rycie w ziemi, schodzenie w jej głąb, zagłębianie się w ciemną czeluść po to, by wydobywać barwy i światło, to najprawdziwiej mistyczna działalność, o której mieszkańcy nizin wiedzą niewiele...

Jakiś udział w tym wszystkim ma też zapewne fakt, że legendarny pierwszy górnik w pobliskich Kowarach nazywał się Wawrzyniec Anioł, Laurentius Angelus.

Dlatego dzisiaj zupełnie inaczej patrzę na górników, górnictwo i węgiel, a industrialno-podziemny etos Śląska wydaje mi się co najmniej równie nośny jak rolnicza, drewniano-pszeniczna narracja centralnej Polski.

Co oczywiście nie oznacza, że popieram rozwój współczesnego kopalnictwa, zwłaszcza na terenach przyrodniczo cennych...  

A na koniec ilustracja wczorajszego wpisu o deszczowym styczniu:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz