[Cezary Pacyniak, "Najstarsze drzewa w Polsce", Wydawnictwo PTTK Kraj, Warszawa 1992, s. 156]
Stare drzewa jak klejnoty
– Ja nazywam się Pacyniak, doktor inżynier nauk leśnych, imię Cezary i zajmuję się między innymi dendrometrią, czyli pomiarem drzew i obliczaniem ich wieku.
– Ja nazywam się Pacyniak, doktor inżynier nauk leśnych, imię Cezary i zajmuję się między innymi dendrometrią, czyli pomiarem drzew i obliczaniem ich wieku.
Poszukiwacz i znawca starych drzew sam wygląda jakby wylazł ze starego dębu – potężnej postury, z grubymi rękami, niskim głosem. Jego gabinet na Akademii Rolniczej to właściwie magazyn swobodnie poukładanych rzeczy, oczywiście z drzewami związanych – w stosach, spomiędzy pakowego papieru wystają najróżniejsze uschnięte liście i łodygi, o biurko oparty jest niedbale kawał pnia.
Ile masz lat
– Najpierw się przedstawmy – mówi. – Ja nazywam się Pacyniak, doktor inżynier nauk leśnych, imię Cezary i zajmuję się między innymi dendrometrią, czyli pomiarem drzew i obliczaniem ich wieku. Zwiedziłem – wraz żoną – chyba już dwie trzecie świata i gdyby mnie ktoś spytał, ile pięknych drzew widziałem, odpowiedziałbym: widziałem co najmniej dziesięć tysięcy drzew, które mnie zafascynowały.
Mierzenie wieku drzew nie jest wcale takie proste. Trzeba je nawiercić z czterech stron świdrem Presslera, który pobiera cieniutki, niemal przejrzysty plasterek z przekroju drzewa. Ten świder musi być zrobiony z niebywałej jakości stali – prawdę mówiąc, tylko Szwedzi potrafią to zrobić odpowiednio. Z układu słojów w próbce odczytuje się wiek, mając do dyspozycji jeszcze pomiar obwodu drzewa w pierśnicy, czyli na wysokości piersi człowieka. W tym miejscu, 130 cm nad ziemią, pień drzewa jest już równomiernie wykształcony. Trzeba też zmierzyć wysokość drzewa. – Dziś już to robi się elektronicznie – mówi dr Pacyniak – ale można też użyć tego to przyrządu Blume-Reissa, coś w rodzaju pistoletu, którym namierza się kąt do podstawy i do wierzchołka oraz mierzy własną odległość od drzewa. Niezawodny to przyrząd, bardzo poręczny, choć wymaga mocnej dłoni. Dla określenia wieku drzewa korzysta się z porównań słojów młodszych drzew tego samego gatunku, a także z tablic przygotowanych przez innych autorów. Te ostatnie są bardzo zawodne, bo wszystko w drzewie zależy od warunków, w których ono wyrasta.
Skarby i klejnoty
Dlatego zresztą każde drzewo jest unikatem, a stare drzewo rzadkim klejnotem. Dr Pacyniak lubi przypominać, jak Germanie karali za uszkodzenie starego drzewa, przybijając kawałek jelit winowajcy do pnia i goniąc go wokół drzewa tak długo aż umarł, a jego kiszki okręciły zraniony pień. Niestety, współcześni Polacy nie szanują starych drzew. – W Monako, żeby tylko zmierzyć wysokość drzew w parku – mówi dr Pacyniak – musiałem prosić specjalnie dyżurującego tam policjanta o zgodę! Nawiasem mówiąc, w Monte Carlo za głównym kasynem jest naprawdę piękny park, choć najczęściej oglądają go samobójcy po straceniu fortuny! Na świecie ,,zwiedza’’ się stare drzewa, posługując się specjalnymi przewodnikami. Do najstarszego dębu na Śląsku przyjeżdżają autokarami Niemcy i Holendrzy, chętnie zbaczając z trasy. Dla Polaków niezwykłe drzewo nie jest już taką atrakcją.
Duże to nie stare
Wiek drzew szacowano przez długi czas pobieżnie, nie tylko w Polsce. Jeszcze do niedawna za bardzo stare uważano baobaby na Madagaskarze i dracenę na Teneryfie. Przypisywano im sędziwy wiek z powodu rozmiarów – grubość pni przekraczała 30 metrów i jak to określa dr Pacyniak emocje doznań wzrokowych wzięły górę nad metodami naukowymi. Najstarsza na świecie okazała się sosna oścista w White Mountains w USA, która osiągnęła wiek 7 tys. 112 lat (obecnie martwa).
Dzięki sumiennym pomiarom dr Pacyniak zdetronizował niegdyś rogalińskie dęby, ustalając, że wiek ich jest niższy niż sądzono. Ustąpić musiały dębowi w Piotrowicach (Zielonogórskie), który ma 727 lat. Dąb w Bąkowie (Bydgoskie) ma 691 lat, starszy jest dąb w Kadynach, w Bartkowie w Kieleckiem, w Zaborze (Zielonogórskie). Dęby rogalińskie mają ,,tylko’’ 609 lat, choć należą do jednych z najwyższych. Dr Pacyniak odmawia na razie podania szczegółów, ale ma na oku bardzo piękne skupisko dębów w Wielkopolsce, powiedzmy, że na północny- wschód od Poznania, które zastąpią nam w pełni obumierające dęby rogalińskie. Zresztą dąb nie jest najstarszym drzewem w Polsce. Jest nim cis w Henrykowie Lubańskim (Zielonogórskie). Ma 1250 lat, a w obwodzie ponad 5 metrów.
Może jarząb brekinia?
A jakie dr Pacyniak lubi drzewa? Sosny, bo te mają najróżnorodniejsze kształty – od malutkich, aż do takich, których szyszki ważą 3 kilogramy i spadają, po kawałku’’ co dowodzi jak mądra jest ta sosna, bo inaczej ludzie ginęliby pod tymi szyszkami. – Piękne są też formy wiązów – twierdzi dr Pacyniak – a jesionom należy się specjalna uwaga, bo raz, że chronią od piorunów, a dwa, że są teraz niemodne i rzadko już sadzone. Co może polecić w Wielkopolsce? Rezerwat pięknych okazów jarząba brekinii w Bytyniu, gdzie żona, dr Teresa Michalska-Pacyniak znalazła jarząb dębopodobny, jaki nigdzie na świecie nie występuje. – A w ogóle to pożyteczne drzewko – twierdzi dr Pacyniak, na dowód wyciągając słoiczek z pachnącą malinami naleweczką na owocach brekini, idealną na hemoroidy, więc odmówić wypicia takiego lekarstwa nie sposób. Są piękne dęby w Biedrusku w dolinie Warty. Warto zobaczyć gigantyczny platanowiec w Dobrzycy koło Pleszewa, który ma ponad 9 metrów obwodzie. Niedoceniane są też stare dęby w Antoninie, o obwodach niemal 7-metrowych, rosnące w wyjątkowo pięknej konfiguracji, podobnie jak dęby w okolicach Klempicza, które mają rzadki, kulisty pokrój korony. Niedaleko szukając, w parku Sołackim rośnie okazały, przepiękny buk, a w samym centrum Poznania ujrzymy dorodnego miłorząba.
Czekanie na przewodnik
Do wszystkich pięknych drzew można by trafić samemu, mając przewodniki ,,po drzewach’’. Dr Pacyniak pożycza mi swój unikatowy przewodnik ,,Najstarsze drzewa w Polsce’’, wydany w 1991 roku, zaczytany doszczętnie. Wydawnictwa nie spieszą się do jego wydania, a przecież mógłby być bestsellerem, zwłaszcza gdyby jakiś profesjonalny fotografik, wykorzystując wiedzę dr. Pacyniaka, pokusił się o sportretowanie drzewnych starców. A ja, cóż – mówi dr Pacyniak – 40 lat nimi się zajmuję, a ciągle mnie kuszą i ciągle tracę na nie pieniądze... Byle tylko nie otrzymywać takich wiadomości, jak ta ostatnio od studentów, że jałowiec gigant w Ostojowie został już wycięty. Drzewa lubi wszystkie, a z ludzi najbardziej górali, bo to jedyna nacja, która ma wrodzony szacunek do drzew i nigdy ich bezmyślnie nie niszczy, czego dowodem choćby domek w Chochołowie, który został zrobiony przez górali z jednej jodły. Nawet drzazga się nie zmarnowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz