Wjeżdżając do Pilchowic od góry, od strony Maciejowca, przy pierwszym domu po prawej stronie zobaczymy dorodny okaz żywotnika zachodniego (Thuja occidentalis), o którym przemiły młody właściciel, pan Grzegorz, opowiedział mi następującą historię: kiedy budowano zaporę w Pilchowicach (1904-1912), miejscowym gospodarzom wypłacono spore odszkodowania za utracone (teraz zalane wodą) łąki. Za takie odszkodowanie jeden z mieszkańców wybudował spory dom dla siebie, drugi dla syna, stworzył niemały jabłkowo-gruszkowo-śliwkowy sad, no i posadził tuję. Dom ma się dobrze (chociaż rosnącego przed nim kasztana trzeba było wyciąć ze względu na korzenie, od których zaczęły pękać fundamenty), położony na opadającym ku rzece stromym południowym zboczu sad owocuje wspaniale, a żywotnik - chociaż stulatek - wygląda jak młodzieniaszek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz