Czyż podróżowanie w przestrzeni nie oznacza zawsze podróżowania w czasie?
Gajowa ("Sępia Góra", Geiersberg, w głębi) i Kamienica z Wysokiego Grzbietu, gdzie ruszyłem na szagę nie skręcając zielonym pod górę na Rozdroże pod Zwaliskiem, lecz idąc prosto, najpierw leśną drogą, potem ścieżyną i wreszcie prąc dość hardkorowym trawersem przez ciekawie trudny teren, aż do spotkania z czerwonym jakieś trzy czwarte mili przed Wysokim Kamieniem...
Nie wiem, czy wiecie, ale po wielu latach przerwy schronisko na Wysokim Kamieniu znowu działa, i to już drugi sezon! Klimat jest bardzo fajny - polecam!
A potem trafiłem w przyjazne objęcia Przemka W., zdobyłem autograf na egzemplarzu "Drogi do domu" Przemka Żuchowskiego (thanks to You Know Who), a wreszcie trafiłem do Chaty Walońskiej, gdzie dane mi było poznać samego Wielkiego Mistrza, który kazał się nazywać Wujem Julem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz