"Siłowe próby nawracania pogańskich Wendów, podejmowane we wczesnym średniowieczu przez książąt i biskupów, wywołały dużą falę wychodźstwa wśród prześladowanych. W ucieczce przed niechcianą chrystianizacją ludy pogańskie najczęściej wędrowały ku niedostępnym terenom górskim. Ich kryjówki znalazły się także w Górach Izerskich i na ich północnym pogórzu. Gdy cesarz Lothar Saski, który przejawiał niezwykłą gorliwość w dziele nawracania pogan, w 1311 r. wypędził wendyjskich Sorbów z okolic Löbau (Lubij), ci osiedlili się u wrót Gór Izerskich. Osada Steine [Kamień] na północ od Świeradowa była jednym z ich siedlisk. Znajdujący się na tutejszych polach Kamień Śmierci [Wyrwak, Zmarlak, Martwy Kamień] wyznacza miejsce składania ofiar i pochówków Sorbów.
Jednak i tutaj nie zaznali spokoju. Prześladowania pogan trwały, wendyjscy uciekinierzy zmuszeni byli ujść w wyższe góry. Najpierw osiedlili się na terenach dzisiejszej wsi Ullersdorf (Orłowice). Odkryte historyczne miejsca pochówku potwierdzają to jednoznacznie. Gdy jednak prześladowcy pojawili się także tutaj, uciekinierzy pobudowali swoje chaty w górnym biegi Kwisy. Co stało się z nimi później – nie wiadomo. Także badacze-regionaliści nie wpadli na ich ślad. Być może ostatnia, nieliczna grupa, zmęczona ciągłym zagrożeniem i strachem, ugięła się przez chrześcijańskim bogiem i pokojowo wtopiła się w środowisko nowych osadników; niewykluczone jednak – a nawet bardziej prawdopodobne – jest, że ten dzielny, twardy narodek pogański został doszczętnie zniszczony w ostatniej, ciężkiej bitwie.
Najwyższą czcią Sorbowie otaczali swoje bóstwo, zwane Flinsem, będące przypuszczalnie wcieleniem słowiańskiego bóstwa Białoboga. Rycina na domu przy Langgasse w Görlitz przedstawia go najprawdopodobniej jako lwa o ludzkiej postaci, z koroną na głowie i pochodnią dzierżoną w pazurach. Szkot Alexander Koss opisywał go jednak jako niskiego, grubiutkiego, koronowanego diabła z długą grzywą, potężnymi pazurami u stóp i dłoni, siedzącego na krześle. W saskiej kronice z 1490 r. Botho czytamy ponadto [tu tekst w gwarze saskiej – przyp. TP]: „Stoi on na flinsowym kamieniu, z wyglądu jak trup w długim płaszczu, dzierżący w ręku kij z płonącą kulą, pod lewą ręką zaś z wyprostowanym lwem, wyglądającym, jakby zdychał z głodu”.
Boską siedzibą Flinsa miały być położone na grzbiecie Gór Izerskich Izerskie Garby (zwane także Białym Flinsem), z których wypływają źródła Kwisy i Małej Kamiennej, a odłupane z nich kawałki kwarcu niczym śnieg wyściełają dolinę Kwisy. Nazwa położonego niżej w dolinie uzdrowiska Świeradów [niem: Flinsberg] także wywodzi się pośrednio od nazwy sorbskiego bóstwa. Wnętrze Izerskich Garbów kryło – jak domniemano – błyszczący, wypełniony skarbami zamek bóstwa Flins, którego widokiem cieszyć mogli się jedynie nieliczni śmiertelnicy.
Dawni kronikarze przypuszczają, że na Izerskich Garbach składano ofiary sorbskiemu bóstwu, wspominają także liczne miejsca ofiarne, położone w dziczy górskiej. Badania geologiczne już przed dziesięcioleciami niezbicie dowiodły, że wgłębienia w kształcie mis, których wiele jest w trudno dostępnych miejscach w Górach Izerskich, nie są wykonanymi ręką człowieka kamieniami ofiarnymi do pozyskiwania krwi z ofiar ludzkich i zwierzęcych tam składanych, lecz powstały wskutek czynników naturalnych, oddziaływania wody i powietrza na twory skalne. Nie przeczy to jednak naszemu domniemaniu, że te ukształtowane w sposób naturalny misy [chodzi tu zapewne o kociołki wietrzeniowe – przyp. TP] mogły – po ich odkryciu – gdzieniegdzie służyć pogańskim obyczajom ofiarnym. To właśnie owa okoliczność, iż poganie odprawiali czczące swoich bożków obrzędy w najbardziej skrytych miejscach, uprawnia nasze przypuszczenie.
Poza Weiße Steinricke [Izerskie Garby, po niemiecku w zasadzie pisane „Steinrücken” – przyp. TP] również wyniosły Geierstein (Sępia Skała) na Haumberg (Sępia Góra) określana była mianem tronu sorbskich bogów. Niektórzy uważali ją za pierwszą i najważniejszą świątynię.
Niektórzy tubylcy ponoć widzieli nieludzką istotę, dzierżącą własną głowę pod ramieniem, która na urządzeniu przypominającym drezynę przejeżdżała obok (domu) stolarza Exnera, a następnie szybkim skrętem wjeżdżała na Haumberg (Sępia Góra). W kilka chwil później szczyt z Sępią Skałą zaniósł się ciemnymi, deszczowymi chmurami.
Z krótkiej legendy, którą przedstawiano w Świeradowie z przekonaniem o jej autentyczności, wynika, że Sępia Góra jako miejsce kultu pogańskich bogów miała nie mniejsze znaczenie od Izerskich Garbów. Prawdopodobnie ta należąca do Grzbietu Kamienickiego grupa skalna była ośrodkiem wendyjskiego kultu spokrewnionego z Białobogiem Czarnoboga.
Gdy chłopi ustalali terminy prac polowych, spoglądali najsampierw w stronę Sępiej Góry. Gdy okrywała ją mgła, spodziewano się deszczu, gdy jej szczyt był widoczny – oczekiwano pięknej, suchej pogody. Biały Flins (Izerskie Garby) już przy najmniejszym obłoku zwiastował niekorzystną, mokrą pogodę."
["Von den Sorben und ihrem Götzen Flins", w: Heimatbuch des Kreises Löwenberg in Schlesien, przeł. Tomasz Pryll]
Sępia Góra z Białego Flinsa, grudzień 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz