wtorek, 19 lipca 2011

Stara Śląska Buda

Jeżeli dziś dowolny dzień tygodnia, to jestem w "Starej Śląskiej Budzie" (jak właściwie powinno się nazywać Schronisko pod Łabskim Szczytem)!

Żarty żartami, ale coś mnie tam ciągnie i dzisiaj po raz trzeci w tym sezonie, a drugi w przeciągu tygodnia, wybieram się tam na wycieczkę (spacer?), jak poprzednio niebieskim szlakiem czyli Czeską Ścieżką.

Tym razem jednak biorę się na sposób i startuję nie z Wodospadu Szklarki, lecz od urokliwie położonej leśniczówki Szronowiec, co po pierwsze pozwala ominąć tłumy przy wodospadzie, a po drugie zaoszczędza dobre pół godziny marszu.

Leśniczówka Szronowiec (niegdyś Foersterei Schneegruben):

Muchomory sromotnikowe latoś tu obrodziły:


Czeska Ścieżka (Böhmerweg, Česka Cesta) to jedna z najstarszych dróg "transgranicznych" w Karkonoszach, łącząca dwa od dawien dawna znane sobie i bliskie kraje: Czechy i Śląsk, albo raczej Śląsk i Czechy, bo skoro nazywa się "czeską", to znaczy, że nazwę tę nadali jej mieszkańcy północnej strony, Śląska, od których do Czech ona prowadzi. Czesi nazwaliby ją byli "Śląską Ścieżką", gdyby to oni byli tu słowotwórcami.



Podobno w XIII w. podróżowało się nią przez kasztelanię w Starej Kamienicy do kasztelanii we Wleniu, w XVII w. podążali nią pielgrzymi do znajdujących się niedaleko po drugiej stronie źródeł Łaby (poświęconych przez biskupa Hradec Kralove w 1684 r., trzy lata po poświęceniu przez krzeszowskiego opata Bernarda Rosę kaplicy Świętego Wawrzyńca na Śnieżce)... 

Z pewnością szli też tędy kurierzy, tragarze i przemytnicy, bo kupców nie podejrzewam, żeby się per pedes trzęśli, a wozem tędy nijak nie da się przejechać (ale już zwierzakiem jucznym - osłem czy konikiem - jak najbardziej).

Wszystko to składa się na czar Czeskiej Ścieżki - skromnego acz hardego pomnika kultury, którego kolejną z zalet jest spokój - w święto spotkacie tu 2-3 osoby, w dzień powszedni, jak dzisiaj - nikogo.


Docieram do Bystrego Potoku (ok. 55 minut ze Szronowca), dopływu Szrenickiego Potoku, który jest kolejną chyba niedocenianą perełką na tym szlaku...

I wreszcie Stara Śląska Buda...

Powietrze jest tu przepełnione ozonem, ludzie poruszają się wolniej, każdy krok smakuje bardziej, a wiele z widoków sfotografowanych oczami przechodzi do historii.



Miejsce z pewnością magiczne. Pełne w każdy dzień sezonu, a przecież spokojne, najzupełniej harmonijne, mimo że przecież nieduże. Za ladą magiczna Pani Ela. Kiedy stajecie przy kontuarze i widzicie przed sobą kolejkę na całą jego długość, natychmiast wyobrażacie sobie nasz rodzimy wzorzec z Sevres w tym względzie - czyli jakieś dwadzieścia minut. Tymczasem trwa to dwie. Z precyzją i zdecydowaniem, a jednocześnie w sposób niebywale miły, szefowa ogarnia niekończący się szereg ludzki - i to już ponad trzydzieści lat...

Schronisko pod Łabskim Szczytem, od 15 maja 1980 roku prowadzone przez państwa Elżbietę i Waldemara Maciejowskich, to jedno z najstarszych schronisk z Karkonoszach, powstałe w okresie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) według jednych, w 1632 r. według drugich, jako buda pasterska, a jednocześnie z pewnością rodzaj (choćby awaryjnego) gościńca dla podróżujących Czeską Ścieżką.

Jako że wszystko musi mieć jakiś mityczny początek, schronisko na Łabskiej Hali wywodzi się od proroków - Eliasza (którego czczą zakon stary i nowy, a takoż mzułmanie) i Izajasza ("duszpasterz i kaznodzieja, pisarz i natchniony poeta oraz teolog i prorok mesjański"), tak bowiem brzmiały jego pierwsze nazwy: Eliasch Baude i Jesaiasch Baude - ta ostatnia ponoć od imienia właściciela, Izajasza Siegela. Siegel to znaczy Pieczęć.

Potem miejsce nazwano Schlesische Baude (Śląską Budą), a po 1787 r. Alte Schlesische Baude (Starą Śląską Budą), która to nazwa utrzymała się do 1945 r...



Trzecim elementem przygody jest otoczenie schroniska - Łabska Hala i cały Łabski Kocioł, owo łożysko, leże czy oparcie, dzięki któremu czujemy się tu bezpieczni, jak w feng shui, osłonięci od żywiołów, nie tak jak na Szrenicy czy Śnieżce, gdzie w każdej chwili mamy wrażenie, że za chwilę przyjdzie wicher i zwieje nas na sam dół...

Tutaj "teren porasta bogata roślinność, między innymi kosodrzewina, jarzębina, borówka czernica, wrzos. Z rzadkich roślin alpejskich: ciemiężyca zielona. Dzięki obfitości roślin żyje tu wiele gatunków owadów", a spotkać można na przykład kopciuszka albo krzyżodzioba świerkowego:


W tym raju spędzam dłuższą chwilę, po czym nieodwołalnie kieruję się z powrotem na Czeską Ścieżkę...


Mijając przeróżne totemy...


... docieram do leśniczówki Szronowiec...



... która jest też czymś w rodzaju galerii malarstwa...


A nad okolicą strażuje ten oto dramatyczny jawor...




Wszystko to niestety kończy się tym, że kiedy wracam, nie ma Kulki i Podpalanka, i odzyskuję je dopiero dzisiaj, z sąsiedztwa, po wywieszeniu ogłoszeń i telefonie od pana Tadzika M...

3 komentarze:

  1. ty naprawdę nie masz nic do roboty, tylko się pętać po górach codziennie? jesteś jakimś Karkonoszem? Czasem się pętamy równolegle;-) lubię twoje "przewodniki", pełne wiedzy i śląskolubne, z centrum świata po prostu:-) w każdym razie JA czytam, jakbyś czasem miał zamiar się zniechęcać. Zdjęcia też lubię, bez koloru i odymione po brzegach. Oraz faunę, florę i grzybnię. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak to właśnie jakoś ostatnio wygląda, że za bardzo nie mam, więc... że tak powiem, "idę tam gdzie idę"... :-)

    Bardzo dziękuję za miłe słowa - dobrze wiedzieć, że kogoś oprócz mnie to kręci :-))

    pozdrawiam serdecznie,
    Marcin

    OdpowiedzUsuń