Zabytkowe kamienie graniczne stanowią dość młodą dziedzinę krajoznawstwa, uchodziły również dotąd w dużym stopniu uwadze historyków i konserwatorów zabytków.
W Górach Izerskich znaleźć można trzy zespoły historycznych kamieni granicznych, w których odkrywaniu miałem przyjemność uczestniczyć. Omówię je pokrótce, by następnie przejść do zagadki będącej głównym tematem tego wystąpienia.
Wielce zasłużony dla badania dawnych graniczników Patryk Charydczak z bloga Ścieżką w Bok sporządził dokładną mapę trzech wspomnianych zespołów.
Na dole po prawej widzimy granicę między hrabią Schaffgotschem na Chojniku etc. i cieplicką prepozyturą cystersów krzeszowskich w tak zwanym Mniszym Lesie, ustanowioną fundacją Gotschego Schoffa w 1403 r. i potwierdzoną posadowieniem 43 kamieni granicznych po sporze granicznym i procesie sądowym w 1708 roku. Z nich znane są obecnie cztery, przy czym trzy zostały odkryte w przeciągu kilku tygodni jesienią 2020 roku. Mimo intensywnych rekonesansów w Mniszym Lesie nie udało się odnaleźć ani jednego więcej. Gdzie się podziały - nie wiadomo.
Kamień nr 3:
Moment odkrycia kamienia nr XXVII (październik 2020):
Na dole po lewej widzieliśmy oznaczoną granicę, która za trzy lata świętować będzie trzechsetne urodziny:
Bo oto czytamy:
"Widząc, że nakreślony już w 1727 roku geometryczny zarys proponowanej linii granicznej zarówno ze strony Chojnika, jak i Gryfa nie stanowi podstawy właściwej granicy, chcąc wszelako te trudności graniczne w ten sposób rozwiązać, by wzięty był pod uwagę situs loci i by za podstawę nowej granicy wzięto te miejsca, które dla każdego majątku położone są najdogodniej zarówno pod względem spławu, jak i wywozu drewna, powziął Jego Hrabiowska Ekscelencja po częstych rozważaniach postanowienie, by te tereny, z których drewno można spławić płynącą ku majątkowi Gryf Kwisą należały do Gryfa, a te, z których można je najwygodniej spławić płynącą ku majątkowi Chojnik [Małą] Kamienną, pozostały przy Chojniku. Przeto 17 sierpnia 1728 roku w obecności Wysoko Urodzonego Pana, Pana Frantza Gottharda zwanego Schaffgotsch, Hrabiego Świętego Cesarstwa Rzymskiego i Zawsze Wolnego, z i na Chojniku, Wolnego Pana na Żmigrodzie, cesarsko-królewskiego starosty, chwalebnego generała regimentu Wallis, jak również pana lasomistrza Franza Josepha Schmidta, nadleśniczego Jeremiasa Burmana oraz pozostałych leśników i urzędników leśnych, podpisane zostało przeze mnie nowe wytyczenie granicy, którą następnie wyznaczono w terenie i zaopatrzono w 65 kamieni granicznych, tak że granica zaczyna się tam, gdzie rzeka Kobyła wpada do Izery i biegnie w górę rzeczonej Kobyły aż do kamienia nr 1 z literami K. i G. oraz datą 1728, następnie dalej do Złotych Jam, stamtąd prosto do drugich wideł Jagnięcego Potoku, dalej w prawo przez Grzbiet Białego Flinsa do Białego Kamieniołomu, skąd, zostawiając rzeczony Biały Kamieniołom po prawej, skręca w lewo pośrodku między widłami Kwisy i [Małej] Kamiennej, a następnie inną prostą linią ciągnie się aż po rzekę Kamienicę do kamienia nr 64, aż wreszcie skręca w prawo w dół do pierwszych wideł Kamienicy, gdzie 21 sierpnia na koniec postawiono kamień nr 65 z literami G. i K. oraz datą 1728, a dalej rzeka Kamienica stanowi bezsporną granicę pomiędzy Chojnikiem i Gryfem.
Matthaeus Schubarth
przysięgły cesarski geometra ziemski dla księstw legnickiego, brzeskiego i wołowskiego:"
Na mapę, z której pochodzi ten opis, natrafiłem tropem wzmianki z pewnego niemieckiego artykułu - mapa pochodzi ze zbiorów hrabiów Schaffgotschów z Cieplic, a dzisiaj znajduje się w kolekcji Biblioteki Narodowej w Warszawie:
Widoczna na mapie granica rozdzielała niegdyś lasy majątku Chojnik od lasów majątku Gryf, później weichbildy lwówecki i jeleniogórski, a dzisiaj powiaty lwówecki i karkonoski.
Po analizie mapy zrozumiałem, czym jest spory głaz z wyrytą liczbą 6, który zauważyła moja córka podczas jednej z wycieczek. Potem szukałem go z przyjaciółmi i ujawnił się dopiero wtedy, gdy dwukrotnie zakrakał kruk:
Wydedukowawszy, że kamień nr 1 będzie na źródłach Kobyły, jąłem go tedy szukać - bezskutecznie, aż wziąłem się na sposób i poprosiłem, by przeszedł się tam ze mną Tomek C. z Piechowic - widoczny na wcześniejszym zdjęciu. Nim go nawet zaprowadziłem na miejsce, znalazł po drodze kamienie nr 2 i 4. Na polance, gdzie zaczyna się Kobyła, pokazałem mu różne głazy, wiedząc, że na żadnym nic nie ma. Siedziałem nieco melancholijny, gdy usłyszałem Tomka: - No krzyż to tu jest... - Stał przy kamieniu sięgającym nam może do kolan i odsłonił jego czubek z mchu. Prędko zdarliśmy resztę i zakrzyknęliśmy gromkie hura:
W toku dalszych poszukiwań, m.in. z udziałem geodety Maćka K. z Jeleniej Góry oraz "hranicarzy" z Czech, udało się zlokalizować kolejne dziewięć kamieni, łącznie 11, niestety bez narożnego 21 z datą i inicjałami, który powinien kryć się gdzieś w Jagnięcym Jarze, na źródłach Jagnięcego Potoku, dopływu górnej Izery.
Wkrótce po odkryciu i postawieniu kamienia nr 11 na zboczu Złotych Jam nad Jakuszycami, listopad 2023
(Jiří - Kasia - Renda - Ivo - Zdenek)
17 sierpnia 2023 roku przebraliśmy się w historyczne stroje i dokonaliśmy amatorskiej rekonstrukcji posadowienia kamienia nr 1 - była to 295. rocznica tego aktu, co do dnia:
Na samej górze widzieliśmy granicę, która ujawniła się całkiem niespodziewanie w 2024 roku. Stanowi ona zespół najliczniejszy - zachowało się łącznie dwadzieścia sześć piaskowcowych numerowanych kamieni z inicjałami SG z jednej strony i ƵK z drugiej:
Sygnały o pojedynczych kamieniach z tej serii miałem od lat, ale zignorowałem je, nie rozumiejąc ich znaczenia. Uświadomiłem je sobie dopiero, gdy kolega pokazał mi serię dziewięciu kamieni dosłownie naprzeciwko moich okien - elegancko obrobione, datowane i numerowane nie mogły być - jak wcześniej sądziłem - elementami jakiejś chłopskiej granicy - to musiało być coś więcej. Nie musiałem długo dedukować, by dojść do wniosku, że "SG" oznaczać będzie "Schaffgotsch Greiffenstein", a "ƵK" - "Ƶerotin Kemnitz". Oto bowiem możny morawski ród Ƶerotinów władał majątkiem Stara Kamienica od ok. lat 1670-tych i najwyraźniej w którymś momencie zaszła potrzeba rozgraniczenia owego w sumie niedużego lasu. Musiało to być przed 1756 rokiem, kiedy Kamienica przechodzi w inne ręce. Niestety w tym przypadku nie mamy żadnej dokumentacji - chociaż z pewnością stosowna teczka albo mapa leży gdzieś w zasobie Schaffgotschów w Archiwum Państwowym we Wrocławiu.
Tyle tytułem wstępu - teraz o zespole, który wymyka się powyższej logice i wciąż stanowi intrygującą zagadkę. Oto bowiem w parku w Maciejowcu, w najbliższym sąsiedztwie renesansowego dworu, natknąłem się zeszłej jesieni na dwa anonimowe - jak mi się zdawało - kamienie. Pokazałem jeden z nich Jankowi Wieczorkowi z Dzikich Sudetów, a on od razu spostrzegł że na wierzchu widnieje wyryty trójkąt. Pobiegliśmy do drugiego - to samo. Tu przeszył mnie dreszcz, bo zdałem sobie sprawę, że w tym miejscu musi to być coś ważnego. Oba kamienie stoją na hałdzie łupka, w pobliżu niedużych jam. Jankowi wystarczył rzut, by stwierdzić, że to górnicze "pingi", czyli zawalone sztolenki. Skoro tak, to i rów biegnący granicą parku nie mógł być - jak chciał p. Bojko, jak chcą opisywacze internetowi - okopem z II wojny - jest na to zbyt mało regularny, wymagałby zbyt wielkiego nakładu pracy jak na osiągnięty wynik (blokada trzeciorzędnej drogi, którą można załatwić spuszczając kilka drzew), no i miejscami patrzy na Dziki Wąwóz, gdzie przy najlepszych chęciach nie dałoby się ostrzelać nic poza sarnami. Nie - zgodziliśmy się z Jankiem - to był górniczy "szurf", czyli rów prospekcyjny.
Ośmielony tym sukcesem zacząłem szukać dalej i rychło odnalazłem kolejne "trójkątniki" - początkowo w Maciejowcu, potem rozszerzyłem zasięg i ujawniły się również w innych okolicach, najpierw bliższych, potem również dalszych. Na dzisiaj, m.in. dzięki dużemu wkładowi wspomnianego Maćka K., znamy ich ponad 50 - sięgają od okolic Świeradowa na zachodzie po Kaczorów na wschodzie i od Dębowego Gaju na północy po Szklarską Porębę na południu.
W trakcie badań terenowych stwierdziłem, że większość tych kamieni stoi w pobliżu dziur/jam lub w jakiś inny sposób wiąże się z górnictwem. Ale o jakie górnictwo mogło chodzić? Cóż, na tym terenie najpewniej o złoto, którego wielkie złoże znajduje się w między Maciejowcem i Wleniem. Analiza lidarowa wykazała, że zygzakowatych rowów podobnych jak w Maciejowcu jest więcej, że praktycznie na każdej górce są dziury, a co najważniejsze - że rozryte/poszerzone są koryta praktycznie wszystkich potoków. To mogło oznaczać tylko technologię płukania, czyli najwcześniejszą znaną.
Widoczne powiązanie z ośrodkami władzy (których pierwotna funkcja notabene pozostaje niejasna): Lennem, Maciejowcem, Siedlęcinem, Starą Kamienica, Bolczowem:
Skala zjawiska i jego powiązanie z ośrodkami władzy oznacza według mnie, że wczesną historię Śląska trzeba napisać na nowo - zaczynając od złóż/surowców jako czynnika nr 1, zamiast relegować je do działu "gospodarka i przemysł". Pogórze Izerskie i okolice są żywym skansenem średniowiecznej gorączki złota, a cały obecny układ infrastrukturalno-przestrzenny jest jej efektem.
Spostrzeżenia i wnioski:
- ryty trójkąta różnią się znacznie: są głębokie i płytkie, równoboczne i nie, prostokątne i nie, równiutkie i krzywe etc.
- trójkąty nie są zorientowane wg stron świata, upadu góry czy innej rozpoznawalnej cechy terenowej
- trójkątniki w niejednym przypadku nie stoją na żadnej obecnej ani dawnej granicy;
- w wielu przypadkach (ale nie zawsze!) stoją na grzbietach i grzbiecikach lub niewielkich kulminacjach;
- nieraz (ale nie zawsze!) stoją na dawnej granicy sołectw;
- czasem stoją na narożniku albo trójstyku granic, ale bynajmniej nie zawsze;
- nieraz stoją blisko słupków triangulacyjnych, ale nigdy się z nimi nie pokrywają - zawsze jest dystans co najmniej kilkunastu metrów, nieraz wiele więcej;
- żaden nie został wznowiony (nie są zaznaczone sprayem przez geodetę);
- są wielokrotnie większe od słupków triangulacyjnych - mają zwykle ok. 80 cm wysokości i grubość nawet 40x40 cm;
- wszystkie powyższe sugerowałyby, że są wcześniejsze od katastru.
- w okolicach Wlenia wykonane są z piaskowca i w kilku miejscach stoją blisko kamieni z rytem "V", bardzo podobnych wymiarami i formą, datowanych na 1 połowę XIII w. i wiązanych z zamkiem Lenno (wzmiankowanym w bulli Hadriana IV w 1155 r. jako "Valan"):
Spotkanie trójkąta z "V" przy kluczowym skrzyżowaniu pełnym reliktów górniczych, nad jedyną "górną" drogą z dworu w Maciejowcu do zamku Lenno
- od Maciejowca na pd są wykonane z gruboziarnistego granitognejsu, chudsze, z mniejszym i mniej wyraźnym rytem
- wielokrotnie/przeważnie (podobnie jak "V") stoją na hałdzie okrzesków kwarcowo-łupkowych lub przy dziurze/wykopie (pingu, szurfie)
- w kilku co najmniej miejscach (podobnie jak "V") wydają się znaczyć drogę dojazdową do wyrobiska górniczego (jakby znak "prawo dostępu"), tu przykład z Grzęby, a właściwie Arnostowej Góry (Arns[t]berg, od 1292 należącej do miasta Wlenia, zaraz obok dawny Berghof Arnsberg = rycerski Arnostowy Dwór, kamień na skraju urwiska nad Bobrem):
Grzęba przy Bobrze
Dudek 1 (szczyt)
Dudek 2 (stromizna)
- istnieje co najmniej kilka przypadków szczególnych:
* trójkątnik z krzyżem w Łupkach na pd od Wlenia
* trójkątnik z rytem zagłębionym niedaleko zamku Lenno
* dwa z takimż rytem w Dębowym Gaju
* trójkątnik z dziurą kwadratową, z czerwonego piaskowca, w Pokrzywniku na pd od Maciejowca
* trójkątnik trójkątny w jarze Seiffen-Grund w przysiółku Seiffen-Häuser (dziś część Starej Kamienicy)
Jak wiadomo skądinąd, "Seiffen" w tych stronach oznacza "płukanie", w domyśle - kruszców, w domyśle - złota.
- zwracają uwagę skupiska: wokół Wlenia (rezydencja książęca), Maciejowca (dwór rycerski), Siedlęcina (rezydencja książęca) i Trzcińska (zamki Sokolec i Bolczów);
- zbyt wiele ich na lokalny femonen, zbyt mało na odgórny system
- istnieje stricte górnicza średniowieczna analogia z Gór Kruszcowych/Erzgebirge (okolice Schneebergu, trójkątna skałka z wyrytym krzyżem i trójkątem, XV w.);
- notabene, znane są też z kopalni w Górach Kruszcowych trójkątne ryty (Markscheiderzeichen, znaki markszajderskie) na ścianach chodników:
- nigdzie w historycznej literaturze (czy to o górnictwie, czy o granicach) nie występują trójkąty - zawsze mowa jest o krzyżu
- warto byłoby je zbadać różdżką, bo to było główne i podstawowe narzędzie dawnych poszukiwaczy kruszców.
Ogólnie rzecz biorąc, forma (wielkie, grubo ciosane, z głębokim i niekoniecznie równym rytem) i lokalizacja trójkątników (grzbieciki, hałdy, dziury, wyrobiska + powiązanie ze średniowiecznymi ośrodkami władzy) wskazują na okres raczej wczesny niż późny, co w tym terenie musi kojarzyć się z gorączką złota ("intensywną kolonizacją") zapoczątkowaną zapewne po powrocie Bolesława Wysokiego na Śląsk - "na Lenno i do Legnicy" - w 1175 r. Protektorem Wysokiego był Fryderyk Barbarossa, władca kopalni srebra na Rammelsbergu w Goslarze. Wysoki wychowywał się w Saksonii, był dworzaninem Barbarossy i jego krewnym. Po powrocie na Lenno zbudował tam pierwszy na terenie dzisiejszej Polski murowany budynek świecki - rezydencję z równo obrobionych bloków jasnego piaskowca - oraz kaplicę, czyli powtórzył dokładnie program cesarskiego palatium w Goslarze. W 1180 r. Henryk Lew najechał Goslar i zniszczył urządzenia na Rammelsbergu, tak że górnictwo "ustało tam na 29 lat, a gwarkowie wywędrowali gdzie indziej".


























































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz