Pierwsza myśl:
tutaj jest ze dwieście samochodów!
Druga myśl: ale tutaj nikogo nie ma.
Poza paroma grupkami akurat posilającymi się w barze, cały ten tysiąc Czechów był w terenie, z dziećmi, psami, na rowerach, starzy, młodzi, średni, z nosidełkami, plecakami, kijkami, w szortach - wszyscy oni, jak mówię, zasuwali kilometry okolicznych tras i ani myśleli robić w ten dzień cokolwiek innego! Było to naprawdę podnoszące na duchu - że jednak istnieje jakiś inny świat, że to, co czasami zdaje nam się całą rzeczywistością, już parę minut drogi od domu staje się ledwie wspomnieniem. Cóż za ulga. A na dodatek zauważyłem, że Polacy w Czechach stają się czechofilami - o co zresztą nietrudno, bo dla nas, przywykłych do dymiących mesjanizmem czach, dziurawych dróg, rozpadających się przystanków, zapadniętych miasteczek, przesolonej "kuchni polskiej" z kostki knorra i kiepskiego piwa, ten racjonalny, poukładany, estetyczny, zadbany, cywilizowany kraj, z równymi jak stół drogami wysadzanymi rzędami kwitnących wiśni, jawi się po prostu jak jakiś raj...
Polska jest Rosją, Czechy na szczęście Austro-Węgrami.
Rzeka Jizerka:
Rzeka Jizera / Izera:
"Wody są źródłem tego, co niezróżnicowane i co wirtualne, podstawą każdego zjawiska kosmicznego, zbiornikiem wszelkich zalążków, symbolizują one pierwotną substancję, z której biorą początek wszystkie formy i do której powracają czy to poprzez cofnięcie się, regres, czy też na skutek kataklizmu. Wody były na początku i powracają przy końcu każdego cyklu historycznego lub kosmicznego,będą zawsze istnieć, ale nigdy same, bo wody są zawsze pełne zarodków i w swej niepodzielonej jedności przechowują wirtualnie wszystkie formy. W kosmogonii, w micie, w rytuale, w ikonografii wody spełniają tę samą funkcję niezależnie od struktury kompleksów kulturowych, do których należą:
poprzedzają każdą formę i
są u podłoża każdego stworzenia. Zanurzenie w wodzie symbolizuje powrót do tego, co było przed formą, czyli totalną regenerację i nowe narodzenie, zanurzenie bowiem jest równoznaczne z rozpadem form, z reintegracją i powrotem do niezróżnicowanego stanu poprzedzającego egzystencję. Wyjście zaś z wody jest powtórzeniem kosmogonicznego gestu, który zapowiada powstanie nowej formy. Kontakt z wodą zawsze pociąga za sobą regenerację (...)" [Mircea Eliade, "Traktat o historii religii", przeł. Jan Wierusz-Kowalski, Opus, Łódź 1993, s. 185]
"Kult wód, a zwłaszcza kult źródeł uważanych za lecznicze (źródła termiczne, wody mineralne itd.) przedstawia imponującą ciągłość historyczną. Żadna rewolucja religijna nie potrafiła go znieść. Kult wód, zasilany przez ludową pobożność, zaczęło nawet w końcu tolerować chrześcijaństwo po bezskutecznych próbach jego prześladowania w średniowieczu. (Reakcja rozpoczęła się już w UV w. ze św. Cyrylem z Jerozolimy. (...) Zakazy kościelne powtarzają się nieustannie od II synodu w Arles - 433 lub 52 n.e. - aż do synodu w Trewirze w r. 1227. Ponadto olbrzymia ilość apologii, listów biskupich i innych tekstów stanowi dowód walki kościoła z kultem wód (...)" [ibid., s. 196]
"Ciągłość kultowa trwa niekiedy od neolitu aż po nasze czasy" [ibid.]
Nazwę Izera wywodzi się od celtyckiego isiras, "kręty". Są rzeki o tym samym źródosłowie w Niemczech (Isar) i Francji (Isere, ta od narciarskiej doliny).
Co ciekawe, jest w Polsce jeszcze jedna rzeka, która ma językową bliźniaczkę: to Sejna w Sejnach, która nazywa się tak samo jak narodowa rzeka Francji: Sekwana (franc. Seine)...