piątek, 8 lipca 2011

Sromotnik bezwstydny (Phallus impudicus)

"Bardzo dziwaczny, wyrastający w ciągu kilku godzin z tzw. czarciego jaja"... (Amann, Rośliny runa, s. 154)



Na angielskiej Wikipedii znajdziemy fragment książki Gwen Raverat, wnuczki Karola Darwina, gdzie opisuje ona wiktoriańską damę, swą ciotkę, której ulubionym sportem było "polowanie" na sromotniki: 
In our native woods there grows a kind of toadstool, called in the vernacular The Stinkhorn, though in Latin it bears a grosser name. The name is justified, for the fungus can be hunted by the scent alone; and this was Aunt Etty's great invention. Armed with a basket and a pointed stick, and wearing special hunting cloak and gloves, she would sniff her way round the wood, pausing here and there, her nostrils twitching, when she caught a whiff of her prey; then at last, with a deadly pounce, she would fall upon her victim, and poke his putrid carcass into her basket. At the end of the day's sport, the catch was brought back and burnt in the deepest secrecy on the drawing-room fire, with the door locked; because of the morals of the maids.

(W naszych lasach rośnie rodzaj muchomora, przez lud zwany "śmierdzielem", chociaż jego łacińska nazwa jest bardziej nieprzyzwoita. Miano jest usprawiedliwione, bo grzyba tego znaleźć można po samym zapachu; i  na tym właśnie zasadzał się pomysł ciotki Etty. Z koszykiem i zaostrzonym patykiem w dłoni, w specjalnym odzieniu i rękawiczkach węszyła po lasach, zatrzymując się to tu, to tam z drżącymi nozdrzami, gdy schwyciła zapach swej "zwierzyny"; rzucała się wtedy drapieżnie na ofiarę, a jej cuchnący zezwłok lądował w koszyku. Po całodziennym grzybobraniu "połów" przynoszono do domu i najgłębszej tajemnicy palono w kominku w salonie przy zamkniętych drzwiach, a to dlatego, by nie gorszyć pokojówek).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz